#35 Hwang Sun-mi "Kudłata"
OPIS WYDAWCY
Mama za nią nie przepadała, a rodzeństwo dokuczało jej i traktowało jak wyrzutka. Różniła się od swoich, jak brzydkie kaczątko z baśni Andersena, bo miała czarne futro, którego lśniące kosmyki zwijały się w długie niesforne loki. Ale to właśnie dlatego była jedynym szczeniakiem, któremu dziadek Krzykacz nadał prawdziwe imię. W tej chwili poczuła, że wygląd nie określa tego, kim naprawdę jesteśmy. I choć życie przyniosło Kudłatej wiele dramatycznych doświadczeń, łez, rozczarowań i smutku, zawsze starała się postępować szlachetnie i odpowiedzialnie. Podobnie jak psy starożytnej koreańskiej, opiekuńczej rasy sapsari, której krew musiała w niej płynąć. Tak jak one stała się psem pilnującym domu i właścicieli przed złymi duchami…
Hwang Sun-mi, po Kurze, która opuściła
podwórze, po raz kolejny przekonuje czytelników, nie tylko tych najmłodszych,
że życie ludzi i zwierząt toczy się równolegle, że odczuwamy takie same emocje,
choć czasem nie potrafimy się porozumieć. Lecz kiedy przychodzi kres, doceniamy
to, że mogliśmy się spotkać „na jednej z niezliczonej ilości ścieżek”. Kudłata
to czasem brutalna, ale i czuła historia o kolejach losu, wyborach i ich
konsekwencjach, godzeniu się ze stratą, przemijaniem i śmiercią. To pełna
wzruszeń opowieść o samotności i trudnych przyjaźniach. O nas.
OPINIA
Ależ to była przepiękna historia! Aż nie sposób ją opisać słowami. Ta z pozoru krótka powieść skierowana jest raczej do młodszych czytelników, jednak roztopi serca nawet tych starszych. Od razu jednak muszę Was ostrzec, że mimo iż jest to powieść dla dzieci i niesie za sobą ogromną wartość, to nie raz wypełniona jest bólem czy nawet lekką brutalnością. Los Kudłatej może nam się wydawać momentami bezlitosny, a relację między psem a właścicielem określiłabym raczej jako słodko-gorzką. Doskonale ukazuje, dobrze nam wszystkim znane przywiązanie do opiekuna, takie pomimo wszystko, na dobre i na złe. To co wyróżnia również powieść, to ukazany aspekt psiego macierzyństwa, z którym ja osobiście wcześniej się nie spotkałam. Dosadnie ukazuje to co czuje psia mama, co czują szczenięta wtedy, gdy nadchodzi czas na oddanie potomstwa w inne ręce.
Nasza tytułowa Kudłata to dopiero co urodzone szczenię, które swoim umaszczeniem odbiega od reszty rodzeństwa. Nie raz przysparza jej to wielu zmartwień, niejednokrotnie też czuje się przez to odrzucona nie tylko przez braci i siostry, ale również przez matkę. Jest jednak na tyle wyjątkowa, że dostrzega to jej właściciel, starszy pan w książce określany mianem Dziadek Krzykacz, który jako jedynej nadaje imię. Nie poddaje się odrzuceniu i docinkom. Autorka doskonale przedstawiła tutaj dojrzewanie Kudłatej, obserwujemy jej losy na każdym etapie jej życia, widzimy jak dorasta i wraz z wiekem zmienia się też sposób postrzegania przez nią rzeczywistości. Od szczenięcej euforii, do powagi starszego psa.
Narracja prowadzona jest z perspektywy Kudłatej, dlatego również z jej perspektywy obserwujemy ten niezbyt rozległy świat, który zamyka się praktycznie (poza małymi wyjątkami) na podwórku, w którym żyje. Poznajemy również Kotkę, która nie raz napsuje krwi Kudłatej i jej rodzinie. Tutaj również autorka dobrze oddała relacje międzygatunkowe. Tłumaczenie, ponieważ do języka oryginalnego odnieść się niestety nie mogę ze względu, iż książka napisana jest w języku koreańskim, idealnie dostosowane jest do odbiorcy. W związku z tym, iż jest to książka dla dzieci nie znajdziemy tutaj skomplikowanych opisów czy rozbudowanych dialogów. Nie jest to bynajmniej wadą powieści. Na koniec warto również wspomnieć o przepięknych i chwytających za serce ilustracjach, które znajdziemy w książce.
Brak komentarzy
Bardzo się cieszę, że doczytałeś post do końca. Podobało się? Zostaw po sobie ślad :)