#21 K.N. Haner "Drwal. Miłość, która narodziła się z natury"
Od mojego poprzedniego wpisu minął prawie rok i nie ukrywam, że bardzo źle się z tym czułam. Nie chciałam jednak usuwać bloga, bo byłam przekonana, że jeszcze tutaj wrócę. Tak o to wracam z recenzją "Drwala. Miłości, która narodziła się z natury" autorstwa K.N. Haner i ostrzegam. Nie będzie miło.
Przeglądając opinie na lubimyczytac.pl cały czas zastanawiałam się
skąd wzięły się tak wysokie oceny. Negatywnych opinii było tam jak na lekarstwo
a wszyscy jak jeden mąż opowiadali o wspaniałości, lekkości i subtelności tej
powieści. Ja jedyne czego doświadczyłam czytając ten twór literacki to mdłości
i poczucia żenady. Ale o tym za chwilę, na początek krótki opis fabuły.
FABUŁA
Jason Parker to samotnik, który w wyniku
wydarzeń ze swojej przeszłości ucieka na odludzie po to, by odpocząć od
przytłaczającego go gwaru miasta i fałszu, którego w swoim życiu doświadczył. Mieszka w skromnym, urokliwym i niewielkim domku.
Odnalazł swoją pasję jaką jest rzeźba w drewnie, która pozwala mu pokryć
codzienne wydatki a towarzystwa dostarczają mu cała gromada psów rasy
husky. Samanta natomiast to młoda aspirująca dziennikarka, która otrzymała
szansę przeprowadzenia wywiadu z Jasonem. Kiedy dociera już na miejsce
gospodarz nie jest zbyt chętny do udzielania wywiadów ani pokazywania swoich
rzeźb i w zasadzie odsyłają do domu. Jednak jak to w książkowym w życiu bywa
bohaterkę muszą spotkać przeciwności losu, które zatrzymają ją razem z
bohaterem.
OPINIA
"Drwal" zawiera w sobie wiele niedociągnięć i niedorzeczności, które czasami aż rażą w oczy. Poczynając od miejsca akcji, którym są Stany
Zjednoczone i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż autorką jest
Polka i patrząc na to z tej perspektywy można stwierdzić, iż niewiele miała ona
wspólnego z tamtejszymi realiami a po prostu przeniosła ona polskie obyczaje na
grunt amerykański. Jest to moim zdaniem częsty błąd popełniany przez polskich
autorów, którzy na siłę starają się nadać książce amerykańskiego charakteru.
Czasami lepiej napisać powieść, w której bohaterowie mają polskie imiona, a
nazwy miejscowości brzmią Polsko aniżeli na siłę dodawać powieści
amerykańskiego charakteru wyłącznie w celach marketingowych.
Kreacja postaci również pozostawia wiele
do życzenia. Główna bohaterka to do bólu infantylna i płaska postać, stawiająca
kobiece protagonistki w raczej słabym świetle. Problemy i życiowe tragedie,
które na nią spadły wydają się nie mieć dla niej znaczenia a od rozwiązywania
ich jest Jason. Samantha miała uchodzić za silną kobietę po przejściach a tak
naprawdę jest życiową niedorajdą, która dobrze wiedziała co robi podejmując
pewne decyzje nie licząc się z konsekwencjami. Z kolei Jasona, czyli naszego tytułowy drwala, autorka
wykreowała na wzór mężczyzny idealnego. Przystojnego, silnego i dobrze
zbudowanego, który rzeźbi w drewnie, kocha zwierzęta i świetnie gotuje,
jednocześnie niestety jest przy tym niesamowicie naiwny. Bohaterowie
drugoplanowi w zasadzie w ogóle nie istnieją, brakuje im, tak jak głównym postaciom, wyraźnego charakteru
wykraczającego poza jedną cechę.
Pomiędzy Samanthą a Jasonem brakuje chemii, dialogi
pomiędzy nimi są niesamowicie kiczowate i płaskie, w takim stopniu, że
niejednokrotnie miałam ochotę zrobić sobie oczu kąpiel... Ale to nie wszystko,
ponieważ im dalej w las, tym częściej odnosiłam wrażenie, że autorka nie ma
pomysłu na fabułę, a wydarzenia, które miały miejsce w książce, notabene co raz
bardziej kuriozalne, są stosowane jako przerywniki do scen intymnych pomiędzy
bohaterami. Bardzo to dziwi, ponieważ powieść reklamowana była jako subtelna i
diametralnie różna od swoich poprzedniczek między innymi tych z serii mafijnej.
Język jakim posługuje się autorka jest
niezwykle prosty, żeby nie powiedzieć prostacki i gdyby nie świadomość, że
pisała to polska pisarka możliwe, że wszystkie niedopracowania rzuciłabym na
karb tłumaczenia. Niuansem była zdecydowanie pierwszoosobowa narracja
prowadzona tylko z perspektywy mężczyzny. Jest to dość nietypowy zabieg biorąc
na tapet współczesne romanse, w których narracja opiera się na postaci
żeńskiej, bądź na podziale między bohaterami.
Bardzo mi przykro, że z każdym kolejnym
podejściem do książek pani Haner co raz częściej zastanawiam się, dlaczego
sobie to robię i czy nie wystarczy mi już tego masochizmu. Próbowałam wielu jej
książek, w całości przeczytałam trzy, a przekartkowałam drugie tyle i niestety
jednogłośnie muszę stwierdzić, że to nie mój gust. Rozumiem, że książki powinny
być wytworem fantazji autora, ale od powieści typu obyczajowa czy romans
oczekuje chociaż odrobiny realizmu i mniej kiczu. Prędzej porównałabym je do
Wattpadowskich opowiadań, aniżeli do literatury kobiecej. Jedno co muszę przyznać to to, że K.N. Haner jest
królową dramatów i zdecydowanie nie ulega to wątpliwości. Ilość tragedii jakie
mają za sobą jej bohaterowie starczyłaby na obdarowanie minimum dziesięciu
przypadkowych ludzi każdy z nich miałby problem je udźwignąć. W praktycznie
każdej jej powieści znajdziemy przemoc, zdrady, gwałty, zabójstwa,
ucieczki oraz mafię. I wszystko to, podkreślam spotyka jednego bohatera. A żeby
dodać więcej do tego kuriozum, to nasi bohaterowie przechodzą od problemu do
problemu na porządku dziennym. Problem jakim jest gwałt został potraktowany po
łebkach co zdecydowanie nie powinno mieć miejsca.
PODSUMOWANIE
Miało być zabawnie, uroczo, romantycznie. Ot taka typowa niezobowiązująca niedzielna powieść na jeden wieczór, gdzie bohaterowie zmagają się ze swoimi demonami i tylko razem są w stanie je pokonać. Okazuje się jednak, że nawet motyw samotnika mieszkającego w lesie, który stroni od ludzi, dopóki nie spotka tej jedynej nie pomoże tej historii, pełnej niedociągnięć i niedorzeczności. Nie poleciłabym jej nikomu, aczkolwiek to od Was zależy, czy chcecie przekonać się sami co na jej temat sądzicie. Jeśli jednak już ją czytaliście to koniecznie zapraszam do dyskusji na jej temat w komentarzach.
K.N.Haner "Drwal. Miłość, która narodziła się z natury"
Wydawnictwo Editio Red
Rok wydania: 2019
Ocena 1/6
#21 K.N. Haner "Drwal. Miłość, która narodziła się z natury"
Reviewed by Natalia Woźnicka
on
13:04
Rating:
Ja od książek Kasi nie wymagam dużo, traktuje je jako przerywnik, gdy chce się zrelaksować. Dlatego nie oceniam ich tak krytycznie, ja jestem świeżo po lekturze Ring Girl i ta książka bardzo mi się spodobała, może warto spróbować ten ostatni raz dać jej szansę? A chętnie się również dowiem jakie książki tej autorki już czytałaś? ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twoją opinię :) Ja ostatnio chyba stałam się wymagającym czytelnikiem i od romansów zaczęłam oczekiwać czegoś więcej. Być może fakt, że każda książka jaką przeczytałam od tej autorki okazała się dla mnie słaba i to spowodowało, że tę już nie mogłam inaczej ocenić. Czytałam Zakazany Układ, Piekielną Miłość, Sny Morfeusza, Koszmar Morfeusza i pierwszą część Sponsora. Obawiam się, że styl autorki tak bardzo mi nie odpowiada, że raczej po nic już nie sięgnę :)
UsuńPozdrawiam :*
Nie przepadam za takimi książkami. Dlatego tym razem sobie odpuszczę
OdpowiedzUsuńZ K.N. Haner mam ogromny problem. Czytałam „Sponsora”, „Drwala” i ostatnio „Ring Girl”. Ta pierwsza książka była według mnie słaba. Nijacy i irytujący bohaterowie, fabuła, w której za dużo scen erotycznych wciśniętych na siłę. No po prostu nie. Bardzo się zawiodłam na tej historie i im więcej czasu mija od jej przeczytania, tym wydaje mi się gorsza. Z „Drwalem” było podobnie, jednak ta książka jest naprawdę o wiele lepsza. Uznałam tę książkę na idealną na jeden wieczór, ale nic poza tym. Przy „Ring Girl” było inaczej (sama się dziwie), bo chociaż jest to książka na raz, to miło spędziłam z nią czas. Dałam Haner 3 szansę i zobaczymy, jak będzie dalej.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki spod pióra tej Autorki, ale przy tak skrajnie różnych opiniach chętnie bym spróbowała. Tytuł kojarzy mi się z "Bez słów" Mii Sheridan.
OdpowiedzUsuń"Bez Słów" uwielbiam, jest to moja ulubiona powieść Mii Sheridan ❤️
UsuńTo pierwsza taka opinia o tej ksiazce jaką czytam, kazdy ja chwali i nie mowi o jej mankamentach
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele dobrego o tej książce ale z racji braku czasu odpuściłem ja sobie chociaż miałam chęci ale po twojej recenzji PR,próbuje się że dobrze zrobiłam
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że pierwszy raz przeczytałam aż tak negatywną opinię na temat tej książki. Dotąd napotykałam same pochwały, gdzie Drwal... był wychwalany pod niebiosa. A tutaj taka niespodzianka! No nic, ja nie znam twórczości tej pani i tymczasowo nie zmienię tego, bo akurat jeszcze nie stworzyła nic, co mogłoby mnie zaciekawić.
OdpowiedzUsuńJa chciałam przeczytać tę książkę, ale po kilku recenzjach mi przeszło. :D
OdpowiedzUsuńJools and her books
Wiedziałam, że to nie książka dla mnie, już po okładce. Rzadko zdarza się, że ten gatunek mnie zachęci. Teraz widzę, że nie sięgnę po książkę.
OdpowiedzUsuńFaktycznie dość długo Cię nie było. Ale mam nadzieję, że teraz już będziesz dodawać ba bieżąco swoje opinie. Drwal nie był zły. Choć mam wrażenie, że Ring girl i Zapomnij o mnie też Kasi Haner nie są romansami i mam wrażenie że new adult czyta się całkiem przyjemnie. Kinga
OdpowiedzUsuńLubię takie momenty, kiedy w morzu słodyczy trafi się taka solidna łyżka dziegciu, jak Twoja recenzja. Wszyscy pieją nad tą książką z zachwytu, że mało nie dostaną spazmów, a tu proszę, jednak aż tak różowo nie jest.
OdpowiedzUsuńAutor, który zdecyduje się na umieszczenie swojej historii w realiach innego państwa, powinien zaznajomić się z jego obyczajowością i szeroko pojętą kulturą. Szkoda, że Haner tego nie zrobiła. Książka jak dla mnie odpada.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze ani jednak książki, chociaż się przymierzam. Chyba to pierwsza krytyczna recenzja, z jaką się spotkałam, cały czas czytałam pozytywy o tej książce ;)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie moje klimaty czytelnicze, ale widzę, że niewiele tracę. :)
OdpowiedzUsuńMam na szczęście takiego nosa do literatury i mały poziom masochizmu w sobie, żeby omijać książki pani Haner i inne tego typu powieści szerokim łukiem;)
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba zwyczajnie odpocząć. Rok to bardzo długo, ale cieszę się, że wróciłaś, bo piszesz bardzo dobre, treściwe recenzje. Tej książki akurat nie przeczytam, bo to kompletnie nie mój klimat.
OdpowiedzUsuń